Tilbagemelding
Bidrage med feedbackMają bardzo ciekawie skomponowane sałatki, takie na mniejszy głód, a jednak pożywne, ale karta chyba się często zmienia, bo sałatki z burakami i serem kozim miesiąc temu już nie widziałam, ale są inne z dodatkiem konkretnych składników (mięso, sery, kuskus). Nie przepadam za słodyczami, a Niebieskie Migdały z nich słyną i skusiłam się na ciasto z malinami i czekoladą. Kawa pyszna. Miejsce przyjemne.
Sympatycznie i niedrogo : . W ramach dania dnia kosztującego zjedliśmy rosół (z własnej roboty makaronem, zjedliśmy, choć nie było to smak, który zapamiętamy na dłużej oraz sznycel wiedeński mięso smaczne, nie było wysuszone i porcja było dość solidna : . W ramach obiadu dostaliśmy również specjalność restauracji czyli deser ja skusiłam się na ciastko o smaku cappuccino, mój partner wyszedł zachwycony muffinką pomarańczową. Z obiadu zdecydowanie zapamiętamy deser, reszta na poziomie, zwłaszcza że była to dość tania opcja niecałe 20 zł od osoby ; . Przepyszny był także zamówiony drink Aperol (likier z gorzkich pomarańczy i wino musujące . W restauracji było gwarno, może trochę zbyt głośno, ale pora słoneczne sobotnie popołudnie chyba wiele tłumaczy... obsługa w porządku, kelnerka była sympatyczna, szybko dostaliśmy rachunek i zostaliśmy obsłużeni. Podsumowując polecam : .
Miły lokal z warszawskimi cenami. Lokal został mi polecony na przystanku autobusowym jako alternatywa dla makdonalda , wobec którego wyraziłem sprzeciw. Udałem się tam dwukrotnie na obiadokolację z dzieckiem. Zamówiliśmy spaghetti i niestety porcje okazały się trochę za małe, co nie odstraszyło nas. Danie broniło się swoją jakością, smakiem i prostotą. Bardzo miła obsługa. Niestety pomyliłem lokale i trafiłem do lokalu położonego na ulicy Kościuszki. Pani zamykającej lokal chciało się iść po klucz i pokierować nas na ul. 3-Maja. Znów przywitała nas uśmiechnięta obsługa, która mimo późnej pory nie śpieszyła się do nas z rachunkiem. Dodatkowym plusem jest kącik dla dzieci, ale w tej chwili to już standard. Szkoda, że wystrój zmusza nas do myślenia iż jest to tylko kawiarnia, co skłoniło nas do zjedzenia trzymającego poziom dość dużego ciasta z malinami i czekoladowych lodów. Jedynie półka z winami zdradza iż można tam zjeść coś jeszcze, minusem jest to iż zaproponowano mi z niej tylko jedno czerwone wino. Pozdrowienia dla Pani, która jak to sama przyznała na zapleczu, że to znów ona stłukła filiżankę.
Kuchnia włoska im wychodzi zawsze!. Jadłam ostatnio zestaw dnia: zupę pomidorową z rukolą i parmezanem oraz makaron z polędwiczkami i szparagami. Zjadłam wszystko do ostatniej kropelki : . Zupy wolę bardziej pikantne, ale można było doprawić przy stoliku, jednak konsystencja i kawałki pomidorów oraz smak sera zrobiły swoje. Pycha. Tagliatelle było go tak w sam raz, gdyby było więcej, to bym zjadła, bo byłam dość głodna. Sos i polędwiczki ok, szparagi ok, ogólnie bardzo to było dobre, poprawne. Tylko troszkę za mało. Mąż jadł polędwiczki wieprzowe z pomidorami suszonymi i ziemniaki opiekane wsunął wszystko w klika minut i zalecił zrobić takie w domu.